Naprawa błędnego montażu mostka Schaller
Otrzymaliśmy do naprawy gitarę z mostkiem Schaller zamontowanym tak, że odchylał się od poziomu pod dużym kątem. Wydawało się, że powodem było to, że metalowe kołki zostały wsunięte w zbyt duże otwory po oryginalnym mostku. Prostym rozwiązaniem wydawało się zmniejszenie tych otworów przez zakołkowanie ich.
Kołki zostały wykonane z palisandru, bardzo twardego drewna. Nadaliśmy im kształt stożkowy żeby mieć pewność, że wbite będą trzymały się mocno nawet bez kleju.
Zostały solidnie wciśnięte w powiększone otwory. Otworom nadaliśmy kształt stożkowy. Wszystko było perfekt spasowane, wciśnięcie kołków spowodowało niemal całkowite wyciśnięcie kleju z przestrzeni między kołkami a otworami.
Nawiercenie otworów prostopadle do linii jaką tworzą naciągnięte struny i wbicie w nie ryflowanych kołków z gwintem wewnętrznym to była czysta formalność.
I oto okazało się, że problem pochylenia mostka nie został rozwiązany, pod wpływem naciągu strun mostek odchylił się do pozycji jaką zajmował przed operacją zakołkowania otworów!
Nie było innej rady jak tylko wykonać kołki i otwory w korpusie gitary o znacznie większej średnicy.
W czasie ich wykonywania wyszła na jaw tajemnica tej gitary. Wypukły kształt wierzchu jej korpusu budowniczy zrealizował naklejając na deskę korpusu wypuczoną płytę sklejkową. Między nią a deską korpusu znajduje się przestrzeń powietrzna. Deska korpusu została zaś wykonana z bardzo miękkiego drewna, tak miękkiego że w wykonanych w nich otworach odchylały się metalowe kołki mostka.
Tylko wkładki z twardego drewna (użyliśmy palisandru) o dużej średnicy mogły w sposób stabilny utrzymać kołki mostka ciągniętego sześcioma strunami z siłą 70 kg!
Przed wklejeniem wkładek (bo chyba tak dużych elementów nie można nazwać „kołkami”) przylutowaliśmy przewód masowy do jednego z kołków mostka. Nie wierzę w skuteczność pierwotnego rozwiązania z którym spotkaliśmy się w tej gitarze polegającego na wciśnięciu końcówki przewodu między skraj kołka i drewno. Lutowanie to jedyna skuteczna metoda „umasienia” mostka.
No, teraz wszystko działa jak należy. Po założeniu strun mostek ani drgnął!
Zachował poziomą pozycję. Gitarzysta może oprzeć na nim mocno dłoń, nie ruszy się ani o włos dając gwarancję stabilności stroju. Poprawił się sustain gitary. Nic dziwnego. Jej mostek tkwi pewnie w sporych kawałach palisandru, jednego z najtwardszych gatunków drewna.
Dodaj komentarz